Potajemny Pocałunek #1 - "Zasady gry"

Cześć, przedstawiam pierwszą część fanfiction z uniwersum HP, dotyczącą Huncwotów i najulubieńszej pary każdego fana tych czasów w świecie magii - wolfstar! Fanfic nie jest moją własnością, jest tłumaczeniem opowiadania ze strony fanfiction.net. Wszelkie prawa wciąż należą do autorki.
xoxo, holy

t h e R u l e s o f T h e G a m e


- Mam idealny pomysł na Walentynki!

- Nie, James.

- Aw, dalej, Remus! Będzie fajnie!

- Nie.

- Proszę?

Remus spojrzał na przyjaciela znad ciężkiej księgi do transmutacji. Siedział zwinięty w kłębek na wiklinowym fotelu koło kominka. James opadł na poręcz fotela i przedrzeźniał Remusa, aż ten nie zatrzasnął księgi i nie spojrzał na niego wilkiem.

- Proszę? - powtórzył.

Remus westchnął cierpiętniczo.

- Co zaplanowałeś?

- Wpadliśmy na to z Syriuszem. O wilku mowa – ej, Syriusz! - krzyknął James. Syriusz rozmawiał z jakąś niską brunetką na środku Pokoju Wspólnego – a raczej, dziewczyna w kółko gadała, a Syriusz udawał, że jej słucha, ale jego zamyślony wzrok mówił Remusowi, że nie słyszał ani słowa.

Najwyraźniej zadowolony z faktu, że ma jakąś wymówkę, Syriusz zakończył konwersację i przyłączył się do dwóch chłopców przy kominku.

- Dzięki, James - powiedział Syriusz. - Myślałem, że nigdy się nie zamknie.

- Polecam się na przyszłość. Remus chce wiedzieć, co przygotowaliśmy na walentynki.

Oczy Syriusza pojaśniały i usiadł na drugiej poręczy fotela.

- Potajemny Pocałunek.

- Potajemny Pocałunek - powtórzył oschle Remus. - Chcę wiedzieć, co to jest?

- Oczywiście, że chcesz. To trochę jak Potajemny Mikołaj, tylko zamiast prezentów, dostajesz buziaka.

- Widzisz, Lunatyku, każdy, kto chce zagrać, pisze swoje imię na kawałku pergaminu, który wkłada do tiary. Potem mieszamy karteczki i każdy losuje po jednym imieniu. Muszą pocałować osobę, której imię wylosowali, nim dzień dobiegnie końca.

- A co, jeśli tego nie zrobią? - zapytał Remus, bojąc się odpowiedzi.

- Jeśli tego nie zrobią... cóż, powiedzmy, że poniosą tego konsekwencje.

- Na przykład jakie?

- Na przykład mogą im wyskoczyć ogromne, fioletowe pryszcze, trzymające się przez najbliższe trzy miesiące.

- Oczywiście - dodał James. - Nie powiemy o tym nikomu, dopóki nie wylosują imion.

- Oh, oczywiście.

- Więc zagrasz w to, Remusie? Ogłoszę to dzisiaj, żeby wszyscy mieli czas, by się zgłosić. Bo w końcu walentynki są już jutro.

- Naprawdę myślicie, że ktoś będzie aż tak głupi, by w to zagrać? - zapytał Remus. - Chwila – jednak nie musicie odpowiadać. Znam kilka takich osób.

- Więc zagrasz z nami, prawda?

- Nie.

- Będą grali sami Gryffoni, od czwartego rocznika wzwyż. Nie będziesz musiał całować nikogo ze Slytherinu, ani żadnego pierwszoroczniaka.

- Nie.

- Proszę?

- NIE!

- Hej, James - powiedział Syriusz. - Możesz już wszystko ogłosić? I zaprosić Evans? Ja muszę jeszcze pogadać z Lunatykiem.

- Jasne, stary - James mrugnął do Syriusza porozumiewawczo, zanim pewnie skierował się na sam środek Pokoju Wspólnego, by wskoczyć na stół i poprosić o ciszę.

Syriusz prześlizgnął się na fotel obok Remusa, co – jako, że fotel był jednoosobowy – znaczyło, że byli ściśnięci razem, za blisko, by Remus nie poczuł dyskomfortu.

- Będzie fajnie, Luniaczku.

- Nie sądzę, by to był dobry pomysł, Łapo. - Remus starał się, by jego głos brzmiał neutralnie, próbując jednocześnie zignorować dreszcze, biegnące po jego ciele z powodu bliskości Syriusza.

- Czego się boisz?

- Niczego. Po prostu nie przywykłem do całowania nieznajomych.

- A co, jeśli trafisz na kogoś, kogo znasz?

- Wtedy to będzie jeszcze dziwniejsze. Co jeśli trafię na jednego z moich przyjaciół... albo gorzej: na kogoś, kto podoba się moim przyjaciołom? Jak Lily Evans? James mnie zabije.

- Nie musisz mu tego mówić. Poza tym, co jeśli trafisz na kogoś, kto podoba się tobie?

- Mnie się nikt nie podoba, Syriuszu.

- Albo tak tylko mówisz.

- Nie wierzysz mi?

- Nie wiem, Remusie. Byłeś ostatnio zbyt szczęśliwy.

Remus odchrząknął nerwowo, odwracając głowę, by Syriusz nie zauważył rumieńców, kwitnących na jego policzkach.

Gdybyś tylko wiedział, pomyślał Remus.

- Jeśli martwisz się całowaniem, Lunatyku, możesz poćwiczyć na mnie.

Minęło kilka sekund, zanim do Remusa dotarło pełne znaczenie tych słów.

- C-co? Ja... ty... nie... nie martwię się.

- Jesteś pewien?

Syriusz pochylił się w jego stronę, uśmiechając się. Był tak blisko, że Remus czuł jego oddech. Ostry zapach jego przyjaciela wypełnił mu nozdrza; zapach sprawiający, że Remusowi lekko zakręciło się w głowie.

Poczuł jak krew napływa mu do twarzy, a potem odpływa.

Syriusz przysunął się. Prawie stykali się nosami.

Remus wstrzymał oddech. Był prawie pewny, że Syriusz słyszy przyspieszone bicie jego serca. Chciał odwrócić wzrok od tych oczu – ale nie mógł. Było coś intrygującego w tej niebieskiej toni.

- T-to n-nie jest normalne, Syriuszu - udało mu się wykrztusić.

Uśmiech Syriusza zniknął na moment, ale wrócił, gdy usiadł wyprostowany, robiąc przerwę między nimi.

- Ja... zrobię to - Remus sam był zaskoczony słowami, które wypłynęły z jego ust.

- Co? Poćwiczysz na mnie?

- Nie, zagram w ten głupi Potajemny Pocałunek.

Syriusz rozpromienił się, klepiąc Remusa po ramieniu tak mocno, że chłopak syknął z bólu.

- Wybacz, stary.

- W porządku - powiedział Remus, pocierając miejsce, w które Syriusz go uderzył.

-Świetnie! W takim razie chodźmy wrzucić twoje imię do tiary. - Syriusz wstał, podnosząc Remusa za sobą.

- A co z tobą?

- Moje imię już tam jest.

- Aha.

Remus poczuł mały przypływ nadziei. Może to on wylosuje imię Syriusza...? Jego umysł przez chwilę podążał tą ścieżką.

Marzenia kończyły się na tym, że Remus i Syriusz wyznawali sobie uczucia i pieczętowali pocałunkiem – między innymi. Remus westchnął. Jakby to się mogło wydarzyć. Syriusz to casanova Hogwartu... a ja jestem homoseksualistą-wilkołakiem, bez żadnego doświadczenia w tych sprawach. O tak. Na pewno mi się to uda.

Ku zaskoczeniu Remusa, niemal wszyscy Gryffoni powyżej trzeciego roku chcieli zagrać w Potajemny Pocałunek. Kiedy Huncwoci kierowali się już do swojego dormitorium, stara tiara była niemal zapełniona od niebieskich i różowych karteczek. James zadecydował, że dziewczyny zapiszą swoje imiona na różowych pergaminach, a chłopcy na niebieskich. Tak, by każdy mógł wybrać płeć, która go interesuje.

X-X-X-X-X

Walentynki przyszły dość wcześnie, bez żadnych chmur na niebie. Błonia Hogwartu pokryte były śniegiem, zaś w Pokoju Wspólnym Gryffindoru było ciepło i przytulnie.

Syriusz patrzył, jak James gromadzi uczniów biorących udział w Potajemnym Pocałunku, by wylosowali imiona.

- Wszyscy losują jedno imię. Dziewczyny mają różowe, a chłopcy niebieskie. Wybierzcie płeć, którą preferujecie. - James puścił wszystkim oczko, zanim kontynuował. - Nikt inny nie będzie w stanie zobaczyć, co pisze na waszej kartce, więc nie martwcie się wścibskimi spojrzeniami. Musicie kogoś pocałować – w usta, żeby nie było, ślina także musi brać w tym udział – osobę, którą wylosujecie, zanim nastanie północ... albo.

- Albo co? - zapytał - wyglądający na zdenerwowanego - piątoklasista.

- Albo zobaczycie. - James uśmiechnął się tajemniczo. - By to zademonstrować, pójdę na pierwszy ogień! - Uniósł kapelusz, zamknął oczy i wyjął z niego różowy świstek pergaminu. - Widzicie? - James spojrzał na imię i zamarł, czerwieniąc się. Schował kartkę i uśmiechnął szeroko. - Um... tak. To proste, widzicie? Syriuszu, czy możesz czynić honory?

Syriusz podszedł do Jamesa i odebrał od niego tiarę. Przylepił do twarzy uśmiech zwycięzcy – ten, który sprawia, że dziewczyny mdleją na jego widok – i wsadził rękę do kapelusza.

- Co ty taki zadowolony, James? - szepnął półgębkiem. - Dostałeś Evans?

James zarumienił się i odwrócił wzrok - dostał.

Syriusz wyciągnął z tiary niebieski pergamin, całkowicie ignorując zduszone okrzyki jego zawiedzionych fanek. Wszyscy z Gryffindoru podejrzewali, że gustuje w obydwu płciach, ale nikt nie wiedział, że tak naprawdę interesuje go tylko ta, do której sam należał (mniej lub bardziej).

Poczuł rękę na swoim ramieniu, po czym skierował swój wzrok na uśmiechniętą twarz Jamesa.

- Jestem z ciebie dumny, stary - powiedział, a jego oczy błyszczały poparciem.

Syriusz odwzajemnił uśmiech. James był jedyną osobą, której wcześniej powiedział o swojej orientacji.

Wziął głęboki oddech i rozwinął pergamin.

Remus Lupin, szósty rok.

Syriusz zamknął oczy i otworzył ponownie. Imię się nie zmieniało. Musiał bardzo się kontrolować, by nie zacząć skakać i krzyczeć z radości. Zamiast tego nieprzytomnie dotarł do fotela w rogu i opadł na niego.

Remus... o Boże! Jak, do diabła, mam pocałować Remusa? Zorientuje się, że mi się podoba? Remus przecież nie jest gejem!

Syriusz kochał się w Remusie od drugiego roku, jednak nigdy nie wyznał mu swoich uczuć w obawie przed utratą przyjaźni. To doskonała okazja, by sprawdzić, co Remus czuje do niego. Ale Syriusz miał przeczucie, że będzie ciężko – być może będzie to najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił od swojej pierwszej przemiany w psa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Potajemny Pocałunek #2 - "Wzloty i upadki"

Dorastanie - Rozdział drugi

Dorastanie - Rozdział dziesiąty