Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021

Dorastanie - Rozdział dziewiąty

 Słów: 1716 Niedawno na dodatkowych zajęciach dla uczniów szkół podstawowych, za udział w których dostawało się punkty dodatnie (Loke’owi na nich nie zależało, bo miał ich już bardzo dużo) pod rozłożystym, okrągłym namiotem pokazywano  gwiazdy . Miliony małych, błyszczących świetlików zdobiło szare, choć w ciemności czarne, ścianki namiotu, a Loke, ignorując głos jednego z nauczycieli, w myślach zgadywał nazwy kolejnych i kolejnych konstelacji, przewijanych w przyspieszonym tempie. Z fascynacją obserwował ich migotanie, jedne mocniej, drugie słabiej i zastanawiał się, jak wiele z nich tak naprawdę już nie istnieje. Nie czuł też na sobie spojrzenia jednego z będących w tym samym czasie kilka metrów dalej ucznia ze starszej klasy. Oczywiście, że czuł się obserwowany, bowiem zdawał sobie sprawę z tego, że musiał wyglądać po prostu  śmiesznie , siedząc na piętach praktycznie w samym środku, zapewne z rozdziawionymi ustami, wpatrującym się w mijane obrazy. Ale nie przejmował się nimi wszyst

Dorastanie - Rozdział ósmy

 Słów: 1653 Psycholożka nie umiała udzielić im jednoznacznej odpowiedzi, co takiego dolega Loke’owi. Obaj jego tatusiowie, natomiast, zgadzali się z sobą, że kobieta jest beznadziejna w swoim fachu. Salathriel wiedział to już od początku, natomiast Krist zorientował się dopiero przy paru później wymienionych zdaniach. Wierzył jednakże, że ten polecony przez nią psychiatra, do którego nazajutrz się udali, będzie wiedział lepiej, jak pomóc chłopcu. Ten natomiast jedynie przepisał chłopcu jakieś leki na próbę , mówiąc przy tym, że może być przez nie trochę senny i otępiały . Loke nie czuł nic do nowo poznanej pani psycholog. Ot, czerwona zdecydowała, że potrzeba mu więcej snu. I on się z nią zgadzał, gdyż od kilku bardzo długich dni był zmęczony i  samotny . Na to drugie niestety nie wynaleziono leku, tak więc kazała mu więcej przebywać z rówieśnikami. Loke nie wiedział, co to da, ale podejrzewał, że wywoła tylko u niego jeszcze większą falę wymiocin, bo już od jakiegoś czasu jego żołąd

Dorastanie - Rozdział siódmy

 Słów: 1367 – Tato...? – rzekł cicho, podchodząc bliżej łóżka. Gdyby był młodszy i mniejszy, zapewne wspiąłby się na nie i wcisnął między mężczyzn, ale teraz był po prostu  za duży . – Co jest, Loke? – zapytał Krist, nie otwierając oczu, ale przekręcając się na plecy. Przy okazji przyciągnął na swoją pierś dotychczas leżącego do niego tyłem, na boku, Salathriela. – Nie wiem, co zjeść na śniadanie... – wyznał jeszcze ciszej i patrzył zdziwiony, jak na ustach jego taty wykwita delikatny uśmiech, a Salathriel powoli się przebudza. Myślał, że będzie zły, że skłamał i się obraził, tak naprawdę o nic. Ale nie był ani trochę zły. – Zapomniałem o urodzinowym śniadaniu dla ciebie. – Krist wreszcie na niego spojrzał, podczas gdy Sal, miast się obudzić, znów poszedł spać. – No, wracaj do łóżka, tylko tam jubilatowi wolno jeść śniadanie. I wtedy nie tylko Krist się uśmiechał, ale także Loke, który to zaraz po usłyszeniu owego zdania, poszedł do swojego pokoju i zrobił tak, jak kazał mu tat

Potajemny Pocałunek #7 - Seksowny Epilog

T h e S m u t t y E p i l o g u e - Na pewno chcesz to zrobić? - spytał go Syriusz po raz tysięczny. Podczas wszystkich zajęć panicznie zadawał to samo pytanie. - Tak! - odpowiedział wreszcie Remus. Głośno. Na nieszczęście, znajdowali się właśnie na środku korytarza w drodze powrotnej do wieży Gryffindoru, w trakcie jedynego okienka, które oboje mieli w tym samym czasie. Uczniowie obrócili się w ich stronę po okrzyku Remusa. Czuł, że się rumieni. - Chcę tego, jeśli i ty chcesz, Syriusz - dodał miękko. Ludzie rozchodzili się, obdarzając Remusa rozbawionymi spojrzeniami. Syriusz uśmiechał się zuchwale, gdy się z nimi mijali. Wtedy nagle chwycił nadgarstek Lupina i pociągnął za sobą, biegnąc w stronę wieży i przedzierając się przez tłum . Nie przestał biec, dopóki nie znaleźli się w dormitorium, za drzwiami zamkniętymi i chronionymi zaklęciem, zasłonięci kotarami łóżka. Remus rzucił swoją torbę z podręcznikami w stopy łóżka i odwrócił się do Blacka. W ciemności zasłoniętej kurtyny ujrz

Dorastanie - Rozdział szósty

 Słów: 1704 Elfem siebie nazwać nie mógł, bowiem nie posiadał owej specyficznej urody, dystyngowanych ruchów, smukłej sylwetki i spiczastych uszu - dowiedział się o tym w trakcie klasy drugiej, gdy poznał całą masę nowych, zupełnie mu nieznanych słów przy czytaniu różnorakich elfickich mitologii, historii i legend. Jedna z nich, tak skoro już o tych  mitologiach, historiach i legendach , przypadła mu szczególnie do gustu - "Legenda o Zwierciadle Potępionych". Bo, mimo że krótka, zawierała w sobie coś, w co chciało się wierzyć, jakiś morał, przykaz, po prostu  coś . I Loke zapragnął, zaraz po jej przeczytaniu, odnaleźć lustro z opowieści i zbić je własnymi rękoma. Może elficcy kapłani nie dawali sobie rady, to jednak on wierzył, że mu się uda, całym sobą. I chciał spróbować i dowiedzieć się, czy lustro istnieje naprawdę, bo, podobno  zostało ukryte w starych, zapomnianych podziemiach Saevelyriaen . Odkrycie ich, całego skarbu, ale najbardziej chyba lustra, zapoczątkowałoby coś

Potajemny Pocałunek #6 - "Sztuka Wybaczania"

M a k i n g U p a n d M a k i n g O u t - Nigdzie nie mogę tego znaleźć! - James trzasnął ciężkim, obitym w skórę woluminem i zaczął mu się przyglądać. Biblioteka była w tym czasie opustoszała - no, opustoszała z wyjątkiem pary, którą on i Lily wciąż widzieli, schowaną daleko za regałami i robiącą rzeczy, o których lepiej nie wspominać. Siedzieli przy stole niedaleko okna, zakopani pod stertą książek wokół nich. Lily westchnęła i obdarzyła go zniecierpliwionym spojrzeniem. - Cóż, to twoja wina, że rzuciłeś tak silne zaklęcie na zwykłe kawałki pergaminu. - Nie planowałem nie dostać tego buziaka - powiedział tonem wyzutym z emocji. Pożałował tego komentarza z chwilą, z którą wydostał się z jego ust. Lily okrążyła go. - Czyli mówisz, że gdybyś wylosował jakąkolwiek inną dziewczynę, to byś ją pocałował, a potem znów próbował mnie poderwać? - Uh... - zarumienił się i mruknął: - Liczyłem na to, że wylosuję ciebie. - I wtedy co? Myślałeś, że po prostu pozwolę ci wepchnąć język do mojego