Dorastanie - Rozdział trzynasty (ostatni)
Słów: 699 – Jak tam, Loke? – spytał Krist z delikatnym uśmiechem, pomagając synowi wyjść z recepcji. Ostatnio wywrócił się gdzieś, chyba podczas spędzania wolnych dwóch godzin i jazdy na rowerze, i złamał nogę, przez co teraz musiał nosić gips. – Nie musisz o to pytać za każdym razem, gdy do mnie przychodzisz – warknął Loke. Doskonale wiedział, że jego ojciec tak naprawdę wcale nie chce go widzieć. Przecież... gdyby tak było... nie oddałby go tam, prawda? – Ale dzisiaj nie tylko przychodzę do ciebie – zaczął, machając Salathrielowi, by ten odpalił silnik. – Ale też dzisiaj stąd wychodzisz. Loke zatrzymał się nagle, jakby przed nim pojawiła się ściana. Zdenerwowanym, i pełnym zaskoczenia spojrzeniem zmierzył swojego ojca. A potem rzucił mu się na szyję, mając gdzieś to, że obie jego kule upadły na ziemię i będzie musiał się po nie schylać. Już od rana czuł, że coś się szykuje. Pracownicy inaczej z nim gadali i pierwszy raz zapowiedzieli, że przychodzi w odwiedziny Krist....