Dorastanie - Rozdział dziewiąty
Słów: 1716 Niedawno na dodatkowych zajęciach dla uczniów szkół podstawowych, za udział w których dostawało się punkty dodatnie (Loke’owi na nich nie zależało, bo miał ich już bardzo dużo) pod rozłożystym, okrągłym namiotem pokazywano gwiazdy . Miliony małych, błyszczących świetlików zdobiło szare, choć w ciemności czarne, ścianki namiotu, a Loke, ignorując głos jednego z nauczycieli, w myślach zgadywał nazwy kolejnych i kolejnych konstelacji, przewijanych w przyspieszonym tempie. Z fascynacją obserwował ich migotanie, jedne mocniej, drugie słabiej i zastanawiał się, jak wiele z nich tak naprawdę już nie istnieje. Nie czuł też na sobie spojrzenia jednego z będących w tym samym czasie kilka metrów dalej ucznia ze starszej klasy. Oczywiście, że czuł się obserwowany, bowiem zdawał sobie sprawę z tego, że musiał wyglądać po prostu śmiesznie , siedząc na piętach praktycznie w samym środku, zapewne z rozdziawionymi ustami, wpatrującym się w mijane obrazy. Ale nie przejmował s...